to takie proste i trudne jednocześnie. Szczególnie dlatego, że człowiek to jednak istota społeczna żyjąca w „stadzie”. Na każdym kroku spotykam się z tym, że komuś lub czemuś NALEŻY się podporządkować…regulaminy, nakazy, zakazy…a jeśli to kłóci się z moimi przekonaniami …czy pozostaję sobą w takich sytuacjach…jak się z tym czuję, co przeżywam?
To znów przez Al …bo prosiła by napisać jak rozumiemy „be yourself”…Fajny temat na dyskusję z młodymi w szkole…szczególnie z tymi w fazie poszukiwania wartości, kształtowania się pewnych hierarchii. Wykorzystam i podzielę się z Wami…
Bycie sobą to zaakceptowanie siebie (swoich wad i zalet, swoich ograniczeń i możliwości)…zadawanie sobie pytań (bycie refleksyjnym…) i udzielanie szczerych odpowiedzi. Bycie sobą bywa…cholernie trudne. Dlatego warto zatrzymywać się, mieć czas tylko dla siebie i żyć bez udawania, „bez lukru” (jak mawiają młodzi). Pamiętam jak na jednych zajęciach prowadząca nagrywała nas na kamerę, a później oglądaliśmy siebie …wydawało się „sztuczne”, dziwne, zobaczyłam siebie z różnej perspektywy i to dało mi do myślenia… jak widzą mnie inni i czy to jest dla mnie ważne. Na ile jestem sobą a na ile kreuję swój „wizerunek” na różne potrzeby…Warto czasem się nad tym zastanowić.
ech…
ciekawy temat… Bo ja sobie niedawno uświadomiłam jak bardzo siebie lubię, z zewnątrz i we wnątrz 🙂 Po 18latach życia 🙂